czwartek, 20 czerwca 2013

Rozdział 1

"<Lou19> - dlaczego do mnie napisałeś?"

Drogi Pamiętniku,                                                                                                         28.06. 23:15
właśnie dobiega końca mój ostatni dzień w Londynie. Już jutro na całe lato wyjeżdżam do Doncaster. Mama wysyła mnie do babci. 
Odkąd zostawił nas tata, ja wciąż nie umiem się pozbierać. Mama twierdzi, że nowe otoczenie mi w tym pomoże. Liczy na to, że poznam tam nowych przyjaciół, że nie będę myślał o ojcu...
Ja wciąż się obwiniam, że to wszystko stało się z mojego powodu. Ciągle pamiętam, i pewnie będę pamiętał zawsze, jak wyznałem rodzicom, że jestem...inny, że podobają mi się chłopcy a nie dziewczyny. Że po prostu jestem gejem. Moja rodzicielka jakoś to przyjęła i teraz wiem, że kocha mnie takiego jaki jestem. Z ojcem było trochę gorzej. Na początku nie uwierzył, ale potem, gdy zobaczył, że sobie nie żartuję wściekł się. Całą winę zaczął zwalać na mamę. Krzyczał, że to przez nią, bo mnie tak wychowała. Na pedała...Zacząłem jej bronić mówiąc ojcu, że to nie ona zawiniła, ale on mnie nie słuchał. Wyszedł, tak po prostu wyszedł z domu. Tej nocy długo nie mogłem zasnąć. Dopiero nad ranem zmorzył mnie sen. Gdy się obudziłem mama oznajmiła mi, że tata zabrał wszystkie swoje rzeczy i już do nas nie wróci. Odszedł....Totalnie się załamałem, bo wiedziałem, że to z mojego powodu tak się potoczyło. Nie chciał mieć nic wspólnego z rodziną, w której żyje gej. Jego własny, rodzony syn. Niegdyś jego duma, jego krew...Teraz traktuje mnie jak śmiecia albo w ogóle dla niego nie istnieję.
Przeze mnie ucierpiała moja mama i siostra. I to jest najgorsze. Kompletnie sobie z tym nie radzę mimo tego, że one dwie wspierają mnie jak mogą i nie mają do mnie żalu. Gemma twierdzi, że ojciec musiał już wcześniej nas nie kochać skoro odszedł od nas z taką łatwością.  Że tak łatwo sobie nas odpuścił i nie potrafił zaakceptować własnego syna. Może to i prawda...Ja jednak nadal siebie winię, a na ojcu się zawiodłem. Myślałem, że zrozumie, ale wtedy jeszcze nie wiedziałem, że jest pozbawiony tolerancji. 
Cóż...Nawet nie wiem co się z nim teraz dzieje. Gdzie mieszka i czy w ogóle przebywa w Anglii. On się mną nie przejmuję, więc ja też nim nie będę. Nigdy natomiast o nim nie zapomnę, bo kiedyś dobrze się dogadywaliśmy. Byliśmy jak prawdziwy ojciec i syn.
Teraz bardzo dobrze radzimy sobie z mamą i siostrą bez niego. Chociaż były takie momenty, i to nie raz, kiedy było naprawdę ciężko, ale wzajemne wsparcie pomogło nam się z tym wszystkim uporać. 

-Kropka-westchnąłem i postawiłem znak interpunkcyjny na końcu zdania. 
Zamknąłem zeszyt i wraz z długopisem schowałem go pod materac łóżka. Położyłem się na nim wygodnie i wbiłem wzrok w sufit.
Może to się komuś wyda dziwne, że piszę pamiętnik, bo w końcu jestem chłopakiem, ale to mi pomaga. Wszystkie moje myśli i uczucia przelewam na kartkę, chociaż wiem, że w każdej chwili mogę pogadać z mamą albo siostrą. Jednak wolę to wszystko zapisywać, by później, po jakimś czasie móc to przeczytać i ocenić czy moje życie od ostatniego wpisu uległo jakiejś zmianie. Czasem ulega czasem nie; na gorsze i na lepsze.
Odwróciłem wzrok od sufitu i spojrzałem na walizkę stojącą w rogu pokoju. Spakowana czekała, aż zabiorę ją jutro ze sobą do Doncaster. Sam nie wiem czy chcę tam jechać. 
Gdy byłem mały lubiłem jeździć do babci. Oczywiście ona wtedy mieszkała gdzie indziej, a dokładnie w Holmes Chapel. A w Doncaster byłem dwa, trzy razy....
Teraz moje życie obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni i już nie czerpię z niego tak wiele. Kiedyś łapałem je garściami, a teraz czasami nawet nie potrafię się uśmiechnąć. Te rzeczy, które kiedyś wywoływały na mojej twarzy uśmiech, teraz zupełnie mnie już nie bawią. Ja wiem, że się zmieniłem, może trochę się w sobie zamknąłem...Przy mamie i Gemmie udaję, że wszystko wróciło do normy, żeby ich nie martwić. 
Czuję, że potrzebuję takiej osoby,  przed którą nie musiałbym kłamać i mógłbym okazywać swoje prawdziwe uczucia. Może znajdę kogoś takiego w Doncaster...Kto wie?
Zgasiłem lampkę i obróciłem się na bok. Zamknąłem oczy i próbowałem zasnąć.

*_______*

Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno i kujące w oczy, a także głos mamy. Lekko uchyliłem powieki i zobaczyłem jak stoi przy oknie i rozsuwa rolety. 
-Harry, wstawaj. O dziewiątej musimy jechać, a musisz jeszcze zjeść śniadanie-powiedziała podchodząc do mojego łóżka.
-A która jest godzina?-wymamrotałem nawet się nie poruszając i znów zamykając oczy.
-Ósma. Wstawaj.-zdarła ze mnie kołdrę.
-A nie możemy jechać później?-zapytałem mając nadzieję, że odpowie twierdząco.
-Kiedy później?-odpowiedziała pytaniem na pytanie.
-Po południu...-powiedziałem prosząco.
-Nie. Bo później jadę do pracy. A do Doncaster daleko...Za pięć minut widzę cię na dole.
Westchnąłem i rozglądnąłem się po pokoju. Mama znikła nawet nie zamykając za sobą drzwi.
Za pięć minut na dole, za kilka godzin w Doncaster...Tak szczerze, to dzisiaj nie chciało mi się nigdzie ruszać z łóżka. Mógłbym jechać kiedykolwiek, ale nie dzisiaj. 
Z niechęcią zwlokłem się z łóżka i zszedłem na dół. Miałem zamiar przekonać mamę, by zawiozła mnie do babci jutro.
-Mamo?-powiedziałem stojąc w progu drzwi kuchni.
-Dlaczego ty jeszcze nie ubrany?-zapytała obrzucając mnie przelotnym spojrzeniem i zabierając się za krojenie warzyw. 
Zignorowałem jej pytanie i od razu przeszedłem do rzeczy.
-Nie mogę jechać do babci jutro?-zapytałem.
Przerwała krojenie i spojrzała na mnie.
-Dlaczego jutro? Co się dzieje?
-No, jutro. Po prostu jutro. Dzisiaj nie mam ochoty nigdzie jechać.
-Na pewno wszystko w porządku?-spojrzała na mnie z troską.
-Tak, wszystko okej. To co, zawieziesz mnie tam jutro?
-No, dobra. Niech ci będzie. Ale jutro na sto procent i nie będzie już przekładania.
-Jasne. Dzięki-uśmiechnąłem się lekko i poszedłem na górę.
Z powrotem położyłem się na łóżko ciesząc się, że mama się zgodziła. Postanowiłem cały dzisiejszy dzień spędzić w łóżku. Mama i Gemma jadą dzisiaj do pracy, więc dom będzie pusty. Ale to nie robi mi żadnej różnicy; obojętne mi jest czy one są w domu czy ich nie ma.
Po chwili usłyszałem zza okna warkot silnika samochodowego. To pewnie Gemma-pomyślałem-pojechała do pracy i wróci jak zwykle późnym wieczorem.
Zawsze lubiłem z nią spędzać czas, a nasze relacje nie pogorszyły się, gdy dowiedziała się, że jestem gejem. Ciesze się, że mam taką mamę i siostrę. Do ojca nie miałem tyle szczęścia, ale jak widać, coraz lepiej radzę sobie z jego odejściem.
Moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi, a po chwili ujrzałem postać mojej rodzicielki.
-Nie zejdziesz na śniadanie?-zapytała.
-Um...nie jestem głodny-odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
-Dobra. To zjesz później. Wiesz, że będziesz musiał zostać sam w domu nie wiadomo do której godziny...?
-Tak, wiem-odpowiedziałem krótko.
-Może jednak dzisiaj zawiozę cię do babci?
-Nie. Jutro.
-Ok. Poradzisz sobie sam, prawda?
-Tak. Przecież nie jestem małym dzieckiem. Już nie raz zostawałem sam-odpowiedziałem z lekką szorstkością w głosie.
-Martwię się po prostu...
-Wiem. Przepraszam....-powiedziałem czując się głupio, że tak się zirytowałem.
Ona naprawdę się o mnie troszczy, a ja czasami nie umiem tego docenić...
-Nic się nie stało. To co, skoro dzisiaj nie jedziemy to ja wyskoczę wcześniej do pracy. Nie będziesz zły?-lekko się do mnie uśmiechnęła. 
-Jasne, że nie-oddałem uśmiech.
-Dobrze, to do zobaczenia-chciała wyjść, ale zatrzymałem ją.
-Mamo...?-odwróciła się w moją stronę patrząc pytającym wzrokiem-Kocham cię, wiesz?
Na jej twarzy pojawił się jeszcze promienniejszy uśmiech, a potem usłyszałem odpowiedź:
-Wiem. Ja cię też, synku.
Wyszła, a ja odwróciłem wzrok w okno. Tak wspaniałej mamy może mi pozazdrościć każdy. Pełni rolę matki, ale jest także moją przyjaciółką. Niektórzy twierdzą, że zwierzanie się swojej matce to obciach. Ja twierdzę, że wcale tak nie jest, chociaż może gdyby trafiła mi się zupełnie inna mama, było by inaczej. Ona zawsze ma dla mnie czas i gdy przychodzę do niej z jakimś problemem słucha mnie i stara się mi pomóc. Pociesza mnie i wspiera w każdej chwili. Było tak zawsze i mam nadzieję, że tak zostanie. 
Mama odjechała, bo usłyszałem jej auto odjeżdżające z podjazdu.
Usiadłem i wziąłem na kolana laptopa. Otworzyłem go i uruchomiłem. Szybko posprawdzałem portale społecznościowe. Już miałem go wyłączyć, gdy na ekranie wyskoczyła mi strona internetowa...jakiegoś czatu. Nigdy z takich stron nie korzystałem, ale teraz, tak z nudów zalogowałem się pod nickiem "Lokers16". Trochę kiczowate, ale niech będzie. Przecież i tak wchodzę tu tylko te jeden raz. Nagle wyskoczyła mi informacja, że ktoś do mnie napisał. Aż się  zdziwiłem, że tak szybko. Ktoś o nicku "Lou19". Odpisałem więc krótkie "Cześć"
"Co tu robisz?"-napisał nieznajomy. 
 "Wszedłem z nudów, a Ty?"-odpisałem.
"Chcę odciąć się od rzeczywistości"
"I jak ci idzie"
"Spoko. Z niektórymi osobami tutaj można normalnie i fajnie pogadać. Pozostali to zboczeńcy i myślą tylko o jednym"
"Dobrze wiedzieć. Dzięki za ostrzeżenie"
"Spoko. Nie ma za co. Jak masz na imię? :)"
-Harry. A ty?;)"
"Louis. Po prostu Lou"

*_______*

"Muszę już kończyć, bo wychodzę"- napisał, a ja zerknąłem na zegarek. O, kurwa! Pisaliśmy ze sobą dwie godziny! No, nieźle! Zupełnie straciłem poczucie czasu, bo tak dobrze mi się z nim rozmawiało.
"Spoko. Rozumiem. Fajnie się gadało. Co byś powiedział na wymienienie się swoimi numerami telefonów?"
Zupełnie nie wiem czemu mu to zaproponowałem. Ale tak bardzo nie chciałem urywać z nim kontaktu.
"Okej. Napisz do mnie 7805970220 :)"
"Jasne. Dzięki;)"
"To 3 maj się :*"
Po tej wiadomości na czerwono wyświetlił się komunikat, że "Lou19" opuścił czat. Uśmiechnąłem się do siebie. Od początku przeczytałem naszą rozmowę i zastanowiłem się czy ten buziak, który wstawił na koniec był celowy czy odruchowy. Ale mimo wszystko zrobiło mi się miło.
Dowiedziałem się, że ma 19 lat, ale to można było wywnioskować z nicku. I mieszka w Doncaster. Może go spotkam. Nie powiedziałem mu, ze tam jadę i zostaję na całe wakacje. Może się bałem, że zaproponuje mi spotkanie. Bo wydał mi się bardzo śmiały i bezpośredni. Ale co by mi szkodziło się z nim spotkać? Mam jego numer, więc może mu napiszę, że jutro już tam będę.
Nie wiem dlaczego, ale po tej rozmowie zrobiło mi się jakoś tak...lepiej? Potrzebowałem z kimś pogadać, a mamy ani Gemmy nie było w domu. Gdyby były, od razu bym do nich poszedł.
Odłożyłem laptopa i zacząłem sobie wyobrażać tego Louisa. Czarne, a może kasztanowe włosy z grzywką opadającą pod skosem na czoło, oczy...hm, oczy...niebieskie...Usta pełne, lekko zaróżowione....
Otrząsnąłem się z rozmarzenia. Właśnie sobie uświadomiłem, że chcę aby tak wyglądał. I, że chcę go zobaczyć, porozmawiać w realu.
Od razu zachciało mi się jechać do Doncaster, wręcz nie mogłem się doczekać kiedy tam będę.


środa, 19 czerwca 2013

Prolog

"Tak bardzo chciałbym cofnąć czas..."

Jak może się czuć ktoś, jeżeli przez niego rozpadła się jego rodzina?  Poczucie winy zostaje do końca życia. Nie możesz patrzeć jak najbliższe Ci osoby cierpią przez Ciebie. Chociaż trzymają się dzielnie i tak wiesz, że jest im ciężko. Tobie samemu jest jeszcze gorzej. Myślisz ciągle o swojej winie i o tym, co by było, gdybyś rozegrał tę sprawę inaczej...Tak bardzo chciałbyś cofnąć czas....Powoli dni stają się dla Ciebie rutyną. Budzisz się, cały dzień się zadręczasz myślami, kładziesz się spać, zasypiasz....Budzisz się, cały dzień się zadręczasz myślami, kładziesz się spać, zasypiasz...Budzisz się...I tak w kółko. Myślisz, co może Ci poprawić humor. Nic nie przychodzi Ci do głowy,  jednak postanawiasz coś ze sobą zrobić. Może opuszczasz swój pokój, wychodzisz na miasto, do ludzi...Szwendasz się to tu, to tam...Wracasz...I co dalej? Myślałeś, że coś się zmieni przez jeden głupi spacer? Naprawdę? Ha ha...Niestety...Przeliczyłeś się

Na dobry początek;D

Cześć! 
Od dzisiaj zaczynam bloga pt: "Larry Stylinson Forever Love". 
Historia siedzi mi w głowie już od jakiegoś czasu, więc postanowiłam się nią z Wami podzielić. 
Postaram się szybko dodawać posty.
Mam nadzieję, że moje opowiadanie Was zaciekawi ;D 
Z góry dziękuję za każde zaglądnięcie na bloga :*
Pozdro :)